Jego przygoda z Azją rozpoczęła się w 2009, gdy po ukończeniu studiów informatycznych w Lagos i kilku latach pracy na nigeryjskim rynku telekomunikacyjnym wyjechał na studia magisterskie do Chin. Los niespodziewanie rzucił mieszkańca gorącej Afryki do jednej z najmroźniejszych chińskich prowincji, Jilin, graniczącej z Rosją i Koreą Płn. Jak wielu ekspatriantów po solidnym stażu w Chinach zamarzył o pobliskiej Japonii, gdzie i trawa bardziej zielona i ryż smaczniejszy. Tutaj porzucił informatykę na rzecz turystyki, a zamiast z Japonką ożenił się z Polką, z którą wychowuje dwóch polsko-japońskich chłopców. Japonię ceni za bezpieczeństwo i porządek. Najlepiej czuje się w tokijskiej metropolii, ale z miłości do żony rozkochanej w japońskiej prowincji pozwala jej się porwać od czasu do czasu na bajkowe plaże Okinawy lub przynajmniej na pustkowia gór otaczających Fuji.